Cześć!
W dzisiejszym dniu dla włosów użyłam następujących produktów:
Najpierw zmoczyłam dokładnie włosy (bardzo ułatwia to aplikację) i nałożyłam na nie krem z Isany Masło Shea i Kakao na godzinkę.
Spłukałam i zrobiłam piling cukrowy z szamponu Isana med z mocznikiem. Nałożyłam maskę Kallos Keratin na pół godziny, pod czepek i zimową czapkę.
Po spłukaniu, na jakieś pięć minut odżywka Garnier Awokado i Karite, aby ułatwić rozczesywanie.
Spłukałam zimną wodą i jako ostatnie płukanie - płukanką z dwóch kubków wody i stołowej łyżki Coca-Coli (przepis bez senności).
Tak prezentowały się po tym moje włosy:
Rozwiane przez wiatr ;p Górne partie - nawet fajnie. Końcówki są strasznie przesuszone, chyba za mało emolientów, jakaś tragedia, koniecznie muszę je podciąć :c
Stosował ktoś colę w taki celu? :) Może jakieś rady? :)
Płukanie colą to najgłupszy pomysł o jakim czytałam. Można domknąć łuski włosów przy użyciu lepszych kwasów niż kwas ortofosforowy zawarty w tym napoju.
OdpowiedzUsuńUstawiczny Bad Hair Day, sprawia, że próbuję wszystkiego ;p ocet działa u mnie tragicznie, a cytryny akurat nie miałam :)
UsuńFajnie, że wypróbowałaś ten sposób. Ta płukanka to moim zdaniem po prostu większy efekt placebo niż jakakolwiek forma pielęgnacji:D A co do ilości kwasu fosforowego to wydaje mi się, że gdyby ktoś wylał mi łyżkę coli na włosy to nic by się z nimi nie stało, a co dopiero gdy rozcieńczyłby ją dodając pół litra wody:D Pozdrawiam!
UsuńPłukanka coca-colą? Pierwszy raz słyszę o tak sposobie :)
OdpowiedzUsuń